Geoblog.pl    oboski    Podróże    Kosovo je Srbija - takie jest moje zdanie    Miłe złego początki
Zwiń mapę
2013
08
sie

Miłe złego początki

 
Serbia
Serbia, Guča
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1801 km
 
Około południa dotarliśmy do Guczy. Festiwal trwał już od poniedziałku. Na rogatkach miasta zostaliśmy zmuszeni do kupna winietki za parkowanie we wsi od poniedziałku choć już to piątek był. Rad nie rad wyskubałem z dopiero co wymienionych dinarów 1000. Z trudem znaleźliśmy miejsce do zaparkowania, wyszło na trawniku ośrodka zdrowia. Natychmiast udaliśmy się oddawać doznaniom muzycznym i podniebiennym. Było tak jak sobie to wcześniej wymyśliłem. Wszak już trzy lata temu chciałem tu przyjechać. Trębacze na ulicy, w knajpkach, na scenach. Zewsząd dźwięki orkiestr w stylu Bregowića, młodzi ludzie bawiący się na ulicy, trawniku, chodniku a nawet na dnie rzeki. Wszechobecne piwo Jeleń sponsorujące imprezę i wszelkiego rodzaju przekąski przygotowywane przeważnie na żarze węgla drzewnego. Wszystko pięknie ale żar lejący się z nieba nie pozwalał się radować w pełni atmosferą imprezy zwłaszcza, że nielicznie skromne skrawki cienia były dawno pozajmowane. Postanowiliśmy wyjechać gdzieś "za miasto", znaleźć dużo cienia, najlepiej nad wodą, zrobić kawę i przeczekać do odpowiedniejszej temperatury. Ale życie zawsze pisze swój scenariusz. Co z tego, że był cień, cisza, spokój i kawa? To że wreszcie znalazłem się w Guczy we właściwym czasie nie oznacza, że marzenia się spełniają. Zaczął mnie boleć brzuch. Bardzo. Nie pomogły żadne wymyślone na prędce lub stosowane od wieków sposoby. Nie miałem nawet siły leżeć na karimacie przy samochodzie. Dziewczyny zwinęły bałagan i zawiozły mnie (kierowcę!!!) do ośrodka zdrowia - dobrze, że wiadomo już było gdzie jest. Nawet niewiele trzeba było tłumaczyć policjantom pilnującym zakazu wjazdu do miasta żeby nas przepuścili. Wystarczył sam mój widok. Może poza sezonem jest to wioszczyna, w której lekarz ma dyżur co kilka dni. Ale na czas festiwalu obsada ośrodka i jego wyposażenie jest bardzo wzbogacona. Natychmiast zrobili mi badania krwi i wykluczyli to czego ( jak na razie ) obawiałem się najbardziej - zapalenia wyrostka. Ale ból nie ustępował. Zapadła decyzja: muszę jechać do szpitala w Čačaku. Nie spodziewałem się, że nie będę musiał robić tego we własnym zakresie. Zapakowali mnie na noszach do karetki i zawieźli 30 km serpentynami do szpitala. Dobrze, że droga była kręta więc moje wicie się z bólu można było podciągnąć pod kolebanie się na zakrętach. Że czasem niezgodne z grawitacją - pielęgniarka nie zauważyła. W szpitalu mimo późnej już pory było mnóstwo ludzi na izbie przyjęć ale mnie jakoś tak bocznymi drzwiami wprowadzili i zarejestrowali. Ale na tym pośpiech się skończył. Finalnie po podróżach między chirurgią na pierwszym a urologią na czwartym piętrze i jednym USG znaleźli mi 6-mm kamień w moczowodzie. KAMENCZICZI - piękne słowo ale nie w ustach lekarza mówiącego do mnie. Po to czekałem trzy lata na Guczę, żeby teraz po prostu ją zaprzepaścić? Chyba siłą woli a może tym, że już nie miałem siły się ruszać uspokoiłem wędrówkę kamieni choć częściowo. Nie bolało już cały czas a przerwy bez bólu były coraz dłuższe. Niemniej wracały. Wróciła też koleżanka zaniepokojona moją bardzo długą nieobecnością, która tam na dole w rejestracji skutkowała brakiem informacji. Gdy dowiedziała się, że przez tyle godzin nic ze mną nie zrobili żebym zapomniał o bólu wy perorowała im po polsku co o nich myśli i zaraz dostałem zastrzyk przeciwbólowy. Dostałem też receptę na lekarstwo, które wykupiłem niedaleko szpitala oraz bardzo fajną poradę lekarską - w zasadzie to najlepszą jaką w życiu słyszałem: wracaj do Guczy, pij dużo piwa i tańcz czyli skacz. Takie leczenie to ja lubię. Zanim dojechaliśmy do Guczy ból minął i mogłem w pełni radować się obecnością na festiwalu trąb. O godzinie drugiej padłem w namiocie z lekkim kłuciem w boku.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (32)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2013-11-05 22:41
Ale pysznosci az slinka leci.
 
brat
brat - 2013-11-06 21:13
A na jednym rożnie to nie był przypadkiem pies? ;)
 
oboski
oboski - 2013-11-06 23:18
Możliwe - wszak pijany wielbiciel muzyki wszystko zje
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 122 wpisy122 247 komentarzy247 2456 zdjęć2456 24 pliki multimedialne24
 
Moje podróżewięcej
27.10.2014 - 14.11.2014
 
 
16.01.2011 - 16.02.2011