Przybyło nam Polaków. Do tej pory w moim hoteliku było nas pięcioro. Teraz doleciała trójka - poznaliśmy się na spotkaniu z rezydentką Małgosią, która dbając o nas regularnie robiła nam odprawy-spotkania, na których rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Można sie było dowiedzieć, że mimo, iż jest osobą dość ważną, bo w końcu przedstawicielem dużego biura turystycznego, to jest przez Arabów dyskryminowana tylko dlatego, że jest kobietą. A ta nie powinna się publicznie upominać np. o prawa swoich podopiecznych. Albo, że w Hurgadzie można sobie kupić mieszkanie o powierzchni około 80m2 już za 40 000 PLN. Albo, że nie należy w kawiarni siadać blisko wentylatora bo katar murowany. No i przybyło nam Ruskich. Zaraz w TV zginął Polsat2 a pokazało się coś ruskiego, ale to nic w porównaniu z tym co zaczęło się dziać w hotelowej restauracji. Zrobiło się głośniej, ciaśniej i... puściej (na talerzach). W czym tkwi clu zjawiska? Przed wyjazdem słyszałem i czytałem o tym w necie. Ale myślałem, że to przesada. A jednak niewiernym Tomaszom zawsze musi być podstawiony bok dla namacalnego sprawdzenia faktów. Jak zwykle pospaliśmy wszyscy do oporu i na śniadaniu zjawiliśmy się pod koniec wydawania posiłków, chyba po to aby posprzątać. Stół szwedzki zmienił się w stół po ruskich. Zadowoliwszy się resztkami postanowiliśmy na kolacji poznać powody powyższej osobliwości. Początek kolacji o 18.00. Zeszliśmy wcześniej i się okazało, że już wszyscy (chyba) niegdysiejsi bracia ze Wschodu są na pozycjach wyjściowych do załadowania pustych talerzy (i brzuchów). Trzeba było to widzieć!! Nic nie szkodzi, że nie da się tyle zjeść. Skoro jest jeszcze miejsce na talerzu... Skoro można wziąć drugi talerz... Skoro można to na nim zostawić odchodząc... Skoro można (a nie można) wynieść to do pokoju... Wot, pacziemu niet?. Tak, wiec jedynym sposobem na powyższe było zrezygnowanie z porannego wylegiwania się w łóżkach. Postanowiliśmy meldować się w restauracji o 7.30, pół godziny po otwarciu i tuż po nawałnicy ale jeszcze przed kompletnym wyczyszczeniem bufetu. I przy kolacji to samo, na kilka dni musieliśmy dostosować nasze wieczorne włóczęgi po Hurgadzie do początków wydawania posiłku. Na szczęście nie trwało to długo, czyżby oni mieli krótsze turnusy? A może mają liczone wg pochłoniętej ilości żarcia i wódki??
Acha! Polecam zerknąć na:
www.madziulka3.republika.pl/RuskieNaWakacjach11.jpg
www.madziulka3.republika.pl/RuskieNaWakacjach22.jpg