Geoblog.pl    oboski    Podróże    EGIPT 2006 - krótkie wspomnienie z zimy w Hurgadzie    Teby - dolina królów
Zwiń mapę
2006
06
lut

Teby - dolina królów

 
Egipt
Egipt, Teby
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3464 km
 
Podobno latem każdy dochodzi tylko do pierwszego grobu a później ucieka do klimatyzowanego autokaru, taki tu panuje upał. Dolina, zamknięta z trzech stron nagimi, spalonymi słońcem skałami i dziś (tzn. w letnie miesiące - bo zimą jest tu całkiem znośnie) strzeże dostępu do królewskich grobów temperaturą dochodzącą do 60oC. Ale nawet latem warto zobaczyć te trzy groby, na które zezwala wykupiony bilet. A jest w czym wybierać. Odkryto już co najmniej 62 i pewnie to jeszcze nie koniec, choć nie wszystkie są udostępnione - polecam zajrzeć do Ramzesa IX i Merenptaha. Latarkę, którą wziąłem ze sobą mogłem spokojnie zostawić w autokarze (czołówka-przydawała się korzystającym z WC), wszystko jest dokładnie oświetlone. Wewnątrz nie wolno robić zdjęć i raczej nie radzę umawiać się ze strażnikiem za bakszysz, bo jeden pozwoli a drugi nałoży mandat. W każdym zachowały się płaskorzeźby pomalowane 3200 lat temu w żywe kolory, a pomyślcie, że u mnie w salonie trzeba ściany malować po 3 latach. Zamiast zastanawiać się jak zbudowano piramidy niech ktoś się zajmie tajemnicą trwałości tych farb. Zwróćcie uwagę na sufity-też są pomalowane ale na inny temat. Gdy na ścianach króluje życie doczesne, one zawierają gwiazdy i inne znaki astralne. W sumie to mógłbym być faraonem - ładne mieli groby. I mówię to zanim jeszcze zobaczyłem bogactwo grobu Tutanchamona. Szkoda z tąd wychodzić, ale jeszcze została fabryka alabastru, a konwój odjeżdża o 17-ej. Dlatego zdecydowałem się na pozostanie w Luksorze na drugi dzień. Gdy wszyscy odjechali mogłem spokojnie udać się do hotelu. Gdy już przeszedłem 400-500 m. z przeciwka nadszedł młody Egipcjanin z informacją, że tam skąd idę czeka bus, który zawiezie nas do hotelu. Wróciwszy te 500 m. zapakował nas (tzn. jeszcze 4 Niemców) do busika, po czym przejechawszy 800 m. znaleźliśmy się pod hotelem. Oczywiście to wszystko nie trwało 10 minut jakby się mogło wydawać, tylko 40 minut. To tylko podczas zwiedzania należy się spieszyć, bo jest mnóstwo do zobaczenia, a poza tym Arabowie mają czas. Nasz miał go dużo. Przywitał się po drodze z połową miasta, z kilkoma zapalił papierosa, dał sobie wyczyścić buty, jakaś szisza, jeszcze siedem telefonów i...

Wieczorem ustaliłem z Hany'm program na dzień następny, a głównym problemem była godzina porannego spotkania. Stanęło na jego 9.00 a nie na mojej 10.00. Trudno, wyspać się mogę w Hurgadzie.



Rankiem, bardzo rześkim, spotkałem się w hotelowym hollu z Joanną, Polką mieszkającą na stałe w Luksorze. Poszliśmy obejrzeć świątynię w Luksorze, która znajduje się w centrum miasta. O tej godzinie zabytki są wolne od zmasowanego najazdu turystów, było świetnie!! Wreszcie w spokoju, ciszy, bez pośpiechu z naprawdę kompetentnym przewodnikiem syciłem się starożytnością. Mogłem zadawać pytania, mogłem dopytywać i wnikać w szczegóły. I to nie tylko na temat świątyni ale i o Egipcie. Mogłem wracać dwa, trzy razy w to samo miejsce żeby lepiej poznać i zrozumieć to wszystko co się tu działo 3350 lat temu. A to tylko dlatego, że zdecydowałem się na pozostanie w Luksorze na dwa dni. Autokar odjechał, zostaliśmy z Niemcami, którzy dostawszy przewodnika mówiącego w ich języku gdzieś się zapodziali - aż do 17-ej. Dlatego to zwiedzanie było raczej towarzyskim spotkaniem niż wycieczką po mieście. Zwłaszcza, że Joanna oprowadziła nas po kawałku Luksoru należącym bardziej do Egipcjan niż turystów. Zajrzeliśmy na bazar, do sklepów w których się raczej nie zobaczy Europejczyka (bielizna dla arabskich kobiet-podobno bardzo namiętnych), do pijalni soków (sok ze świeżych truskawek, mango i pomarańczy-niebo w gębie) i w uliczki gdzie miejscowi rzemieślnicy cały swój warsztat wystawiają na świeże powietrze. Następnie było muzeum mumifikacji. Nieprawda, że jego zawartość może przyprawić o dreszcze albo o coś zgoła innego. W zasadzie to jeśli ktoś ma dużo czasu to może tam zajrzeć, ale niekoniecznie. Nic specjalnego. A jeżeli ma w planie Muzeum Egipskie w Kairze to nie musi na pewno.



I po tym nastaje czas relaksu. Podczas podziwiania zawartości muzeum Joanna załatwiła felukę, zupełnie indywidualną!!! Bez żadnych Niemców czy Japończyków. I w dodatku po cenie jak PRAWIE dla Egipcjanina - 20 $. Kapitan Shaggy Ashraf na swojej jednostce Nille Dream z uporem walczył z prądem Nilu a także z brakiem wiatru i po półtorej godzinie (3km.) dotarłem na Wyspę Bananową. Zielono tam i chłodno, bo już południowy, lutowy upał zaczynał się dawać we znaki. Pośród bananowców, drzew pomarańczowych i mango chodzą białe czaple. Można siąść w cieniu olbrzymich liści bananowców, pod ich kwitnącymi kiściami wsłuchać się w szum wietrzyku, śpiew ptaków, jedząc banany prosto z "drzewa" zapomnieć o jakiejś tam Europie, gdzie czas płynie trzy razy szybciej, gdzie myślisz tylko o płatnościach. Totalny błogostan! Chcę tu zostać na zawsze... Przecież było mi tam najprzyjemniej... Niezapomniane chwile...



Powrót z wyspy już z wiatrem i prądem zajął nam niecałe pół godzinki razem z cumowaniem przy nabrzeżu hotelowym. Jeszcze tylko wizyta w egipskim KFC - gdzie nawet łagodny sos dla niektórych bywa zbyt ostry, a lód do coli jest chyba robiony jednak z wody mineralnej, bo zemsta faraona, której zacząłem się obawiać już w Polsce, nadal mnie nie dosięgła. Jakieś zakupy na drogę powrotną i... do autokaru, gdzie czekała na nas Joanna z Hany'm i Mudy'm (pol.: Andrzejkiem) ich 3-letnim synem. Umówiliśmy się na następne wycieczki i zaopatrzeni podwójnie (bo Hany też dostarczył torbę łakoci) wróciliśMY do Hurgady około 22-ej. Ciekawe jakie zmiany zastanę jutro w moim hotelu?

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (54)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 122 wpisy122 247 komentarzy247 2456 zdjęć2456 24 pliki multimedialne24
 
Moje podróżewięcej
27.10.2014 - 14.11.2014
 
 
16.01.2011 - 16.02.2011