Częściowo - a w zasadzie - z powodu wysokich kosztów dotarcia na Machu wybrałem wersję dłuższą ale tańszą. Czyli lokalnymi busami itp. a częściowo pieszo dookoła. Nie zapłacę 200 zł za przejazd kawałkiem torów. Poza tym po przejechaniu tej drogi polecam właśnie taki wariant każdemu - widoki przepiękne. Autobus - stary bo stary - wspina się na około 4800 m npm żeby znów zjechać w doliny. To trasa z Ollanta do Santa Maria a później taksówką z szalonym kierowcą do Santa Teresa, kilka kilometrów z kierowcą centusiem colectivos do torów i wreszcie najpiękniejsza część dotarcia: pieszo ( choć cena tu akurat nie jest najważniejsza) wzdłuż torów 12 kilometrów przez prawie dżunglę. Piękna bujna roślinność umila marsz, rzeka w dole omija olbrzymie głazy a czasem latają papugi.
Zdążyliśmy dojść do celu o zmroku - czyli na styk (choć czołówki w plecaku miałem).
Nauczony zdarzeniem z Nasca (nie sezon okazał się sezonem) poszliśmy od razu kupić bilety. Były jeszcze ale na Wayna Picchu już niestety nie. W życiu nie kupiłem nigdy tak drogiego biletu - cuda świata kosztują np 140 soli.