Geoblog.pl    oboski    Podróże    Kosovo je Srbija - takie jest moje zdanie    Skok na północ zaczepiający o stolicę
Zwiń mapę
2013
03
sie

Skok na północ zaczepiający o stolicę

 
Albania
Albania, Tirana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1495 km
 
Moi drodzy, wreszcie dogoniłem sam siebie. Ponownie zapraszam do czytania blogu. Polecam też poprzednie strony, które uzupełniłem. Myślę, że warto. Komentarze mile widziane.
##############################################################################

Bladym świtem obudziły nas kozy. Nie dwie czy pięć. Dziesiątki, wielkie ilości jak to w zwyczaju mając na pochyłe drzewo skacząc.
A z braku drzewa do naszej sypialni. Chcąc nie chcąc podziwialiśmy świt nad morzem Jońskim. Jakiś wesoły pastuszek przygnał stadko do wodopoju, bo okazało się, że wczoraj nie zauważyliśmy źródełka u stóp ex baru. Strumyk czystej, świeżej wody kończył bieg w morzu zaledwie po 5 metrach. Po śniadanku przejechaliśmy na część plaży zagospodarowaną aby zażyć ostatniej morskiej kąpieli. Nadszedł czas jazdy na północ. Okazało się, że drogi w tej części Albanii choć kręte są dość dobre i średnia prędkość nam skoczyła na tyle, że mogliśmy zaczepić o Tiranę. Wcześniej po podsumowaniu trasy trzeba było z czegoś zrezygnować, zaczynało brakować czasu. Od niepamiętnych czasów zezwoliłem na demokrację (w końcu w tym kraju to tradycją było jej ograniczanie) i z dwóch dni trzeba było zrobić jeden czyli wybrać między Kruje a rejsem po albańskich fiordach. Wygrały fiordy 3:1.
Tirana. Zaparkowałem w samym centrum, bez problemu za 1€, na godzinę. Zobaczyliśmy szybciutko (ponieważ nikt z nas nie jest zwolennikiem wielkich miast) plac Skandenberga, meczet Hadżi Ethem Beja, parlament, katedrę prawosławną i kościół św. Pawła. Pod owym kościołem natknęliśmy się na niejakiego Jerzego Białego (przynajmniej tak to można przetłumaczyć na polski), który z uporem maniaka twierdził, że oprócz tego, że jest banitą, że zabił tam kogoś, że mieszka przy kościele to jest twórcą obrazu Matki Teresy w tym kościele, którego zrobił z 20 000 muszelek. Obraz rzeczywiście z muszelek. Z godziny zrobiły się trzy, nie tylko z powodu albańskich fastfudów, które jak zwykle nie zachwyciły mojego podniebienia.
Pan od parkingu zlekceważył nasze 2 dodatkowe godziny czyli 2€ objawiając to swym zniknięciem. Jakiś albański cud blisko Matki Teresy: objawienie zniknięciem. Drogi były jak do tej pory dobre więc postanowiłem dojechać dziś jak najdalej się da a najlepiej do Koman skąd odpływają promy po albańskich fiordach. Ale jak to zwykle w Albanii bywa wyjechać z miasta bez błądzenia to mogą tylko Ci, którzy się w nich urodzili a reszta musi błądzić choć pyta - wbrew mądrości ludowej. No i oczywiście przyszedł też czas na kręte i dziurawe drogi i jakoś tak zbiegł się on ze zmierzchem.
Droga do Koman wije się stokami wzdłuż jeziora zaporowego Vaul te Dejtis na Drinie. I ja się wiłem. Zapadła ciemność i jedyne na czym mogłem polegać to na swojej intuicji i liczniku kilometrów. Gdzieś tak 10 km przed celem zacząłem się rozglądać za kampingiem lub hotelem. Nagle w światłach samochodu pojawił się na białym murze napis CAMPING. Zatrzymałem auto i poszedłem zapytać gdzie ten kemping. Jakież moje oczy byłyby wielkie gdyby nie ta ciemność wokół. Facet pokazał żwirek między drzwiami baru a bramą - wszystkiego jakieś 9 m kwadratowych. Następne pytanie o to gdzie hotel a właściwie odpowiedź na nie nie powinna mnie zaskoczyć a jednak... Gościu pokazał taras na piętrze i powiedział, że możemy tu spać. Powiedzmy, że przekonał mnie do tego żebym mu uwierzył w to co mówi gdy podał cenę za nocleg. Pięć €. Za cztery osoby i auto. Mój warunek był jeden: łazienka z ciepłą wodą. Okazało się za wiele nie chciałem. Bez konsultacji z wnętrzem auta powiedziałem że zostajemy. Na dodatek od żony właściciela tarasu dostaliśmy już na kolację śniadanie wliczone w cenę w postaci kilku dorodnych pomidorów i olbrzymiej cukinii z ogródka poniżej. Chyba myślała, że uprzedza nasze zapędy szabrownicze. Ale wszyscy byli mili i wody ciepłej nie brakło - również rano. To nic, że w nocy niektórzy wędrowali z karimatami w ucieczce przed LATAJĄCYM robactwem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (45)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
geminus
geminus - 2013-10-13 21:54
Piotrze ty jak zwykle w formie. Myslalem ze wpadniesz po drodze do mnie bo wiesz ze zawsze jestes mile widziany. Swietna relacja i fotki. Pozdrawiam serdcznie.
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 122 wpisy122 247 komentarzy247 2456 zdjęć2456 24 pliki multimedialne24
 
Moje podróżewięcej
27.10.2014 - 14.11.2014
 
 
16.01.2011 - 16.02.2011