Geoblog.pl    oboski    Podróże    Kosovo je Srbija - takie jest moje zdanie    Korab Wielki nie zdobyty ( jedynie Mały) czyli dzień o dezinformacji
Zwiń mapę
2013
28
lip

Korab Wielki nie zdobyty ( jedynie Mały) czyli dzień o dezinformacji

 
Albania
Albania, Golem Korab
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1047 km
 
O dziesiątej z minutami ruszyliśmy z Leonardem, nieprzytomnym po weselu, w stronę wsi Radomire, wsi w której zaczyna się znakowany szlak na Korab Wielki. Trzydzieści trzy kilometry w trochę ponad godzinkę. Czas uciekał. W samo południe okazało się, że nie ma znajomego z autem 4x4 za 10 €. Po pół godzinie znalazł się inny ale już za 30 €. Gdyby nie późna pora i wczorajszy dzień nicnierobienia wróciłbym do Peshkopi. Ale Korab czeka. Dziewczyny już tylko dla samej zasady, że nie robi się turysty w bola chciały odpuścić. Ale jednak chęć wyjścia w góry zwyciężyła. Po raz dwudziesty zapytałem się Leonarda czy naprawdę wystarczy nam pół dnia na wejście. Po raz dwudziesty potwierdził. Pojechaliśmy. Po drodze dziewczyny stwierdziły, że jednak za 10 € to one by nie oddały auta na taką drogę. Widocznie 10 € Leonarda było z powietrza. Po godzinie jazdy ruszyliśmy w góry. Kierowca bombowca widząc, że pakujemy do plecaków picie powiedział żeby nie brać nic bo po drodze woda jest. Ale swymi 30 € przekonał nas już aby mu nie wierzyć i dobrze zrobiliśmy.
Po drodze jak jechaliśmy land roverem było widać szlak znakowany na skałach. Ale droga odbiła na prawą stronę doliny zostawiając go po drugiej stronie. Czyli bez szlaku, tylko z przewodnikiem Leonardem. Lekkoduch po nieprzespanej nocy po godzinie marszu w upale po prostu odpadł. Nie ze ściany – z grupy. Pokazał nam tylko, który to Korab i powiedział, że poczeka na nas w cieniu skał. Witaj dzika Albanio!! Co nam pozostało? W końcu mam jako takie doświadczenie w chodzeniu po górach, trochę zdrowego rozsądku i niezalesione stoki przed sobą. Korab widać. Urwisk nie. Znów rozpoczęliśmy wejście. Po następnej godzinie poddała się z powodu upału pierwsza dziewczyna. Będzie czekała w cieniu na przełączce. Nie schodzi do Leonarda. I tak od jakiegoś punktu charakterystycznego do następnego wytyczaliśmy zupełnie nową drogę na Korab. Gdy obraliśmy następne wzgórze jako cel po wejściu na niego dostaliśmy sms’a od drugiej dziewczyny: wracam do Leonarda bo nie dam rady. Pozostaliśmy we dwoje. Trochę gór za nami i nie tylko w tym masywie więc tempo wzrosło. Przerywane było tylko na sesje fotograficzne oraz sprawdzanie jak czysta woda wytapia się ze zlodowaciałych płatów śniegu. Niestety nieczysta. Wszędzie wcześniej były owce i kozy. O czym dobitnie świadczyły niosące się z oddali przyśpiewki niestrudzonych pasterzy. Niestrudzonych, bo przez cały czas naszej wspinaczki i zejścia towarzyszyło nam coś na wzór przyśpiewek niosące się po stokach. I tu dotarła pieśń Stuhr'a…
Po następnej godzinie i po nabraniu z najwyżej topniejącego śniegu wody weszliśmy na szczyt. Korab zdobyty !!! Ale zaraz ! Ten obok jest wyższy! Te dziady na dole wprowadzili nas w błąd pokazując nie tą górę co trzeba. Gdybym nie spotkał Leonarda miałbym czas ( bo siły były) żeby zejść z Małego Korabu i wleźć na Dużego ale brakło jakieś 2,5 godziny. Gdybym był sam poszedłbym. Ale do zmierzchu już niedaleko a w górach nie we wsi czekają na nas dwie dziewczyny. Wracamy i to szybko. Po drodze zabieramy zniecierpliwioną jedną z czekających. Po następnej godzinie wypatrując samochodu słyszymy gwizdy. To Leonardo z trzecią dziewczyną dają nam namiary na siebie. Po drodze moja współzdobywczyni Koraba przewraca się i tłucze kolano. Pośpiech – złym doradcą. Kuleje. Dobrze, że mam kijki – dopiero teraz się przydają tak naprawdę. Dochodzimy na dół.
- Gdzie byliście tak długo?
- A czy ty byłeś kiedyś na Korabie?
- A po co?
- No jasne! Godzinka drogi! Chyba do kolegi pastucha. Gdzie auto?
- Bastardo! Za długo mu się wydawało czekać, pojechał.
- Dzwoń po niego.
- Nie przyjedzie. Bastardo!
- Ile na dół?
- Godzinka.
- Zabiję cię zaraz i będziesz miał wtedy swoje godzinki. Idziemy, szkoda ostatnich minut zmierzchu.
Dobrze, że zawsze mamy przy sobie czołówki. Godzina w dół prawie po ciemku z kulejącą dziewczyną zamieniła się w 90 minut. Na przełaj, przez łąki, pola, rzekę, murki, płotki. Wreszcie dotarliśmy do wsi. Do baru. Postanowiłem go wypić całego. Gdy tak przy kolejnej puszcze stałem obok baru wzrok mój zatrzymał się na samochodzie a dokładniej na jego rejestracji. Żywiecka.
-Czyje to auto?
-Jest czwórka Polaków w hotelu.
-Które pokoje?
-2 i 3
Pobiegłem na górę.
Puk. Puk.
- Proszę – usłyszałem zza drzwi.
- Dobry wieczór – otworzyłem szeroko drzwi a oni jeszcze szerzej oczy.
- Jestem z Kęt
- A my z Żywca a raczej spod Żywca.
- A dokładniej? Bo kiedyś tam pomieszkiwałem.
- Z Przybędzy.
- No pięknie, tydzień przed wyjazdem imprezowałem w Przybędzy.
- A gdzie?
- U szwagra. Może go znacie bo mało kto go tam nie zna. Krzysiek A.
- No jasne.
- Jestem chrzestnym jego starszej córki.
- Co tu robisz?
- Nie weszliśmy dziś na Koraba bo nam pokazali złą górę.
- Ha ha ha!! Myśmy wchodzili od strony macedońskiej i też nie weszliśmy bo nam źle powiedzieli.
Więc odwrotny ich skład (3 facetów i 1 kobieta) przejechali na stronę albańską i z tej strony znakowanym szlakiem wejdą jutro na Korab. Szlak zaczyna się właśnie przy tym hoteliku w Radomire. Można do niego dojechać autem bez 4x4. Wejście napisano 5 godzin – zejście 3,5. I tak róbcie wszyscy. Żadnych Leonardów, żadnych bastardów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2013-08-23 21:18
Pieknie,pieknie,pieknie.
 
Trzecia dziewczyna
Trzecia dziewczyna - 2013-11-02 15:34
"Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu". Nie było żadnego smsa. Po prostu egoistycznie nie zaczekaliście na mnie i zgubiliście mnie.
 
oboski
oboski - 2013-11-04 10:18
Zgubić to można pięć złotych z dziurawej kieszeni a nie człowieka na bezleśnym stoku. A jak ktoś jak kot chadza własnymi drogami to tylko post factum potwierdza tytuł tego wpisu.
PS
A naciąganie czegokolwiek jako świadectwa PRZECIW komuś zakrawa mi PONOWNIE na krucjatę
 
Trzecia dziewczyna
Trzecia dziewczyna - 2013-11-18 22:04
Na szczęście Leonardo i ludzie, którzy mnie otaczają w moim życiu codziennym nie uważają, że jestem warta tylko 5 złotych i nie uważają, że jestem jak kot chodzący własnymi drogami. Wręcz przeciwnie. Otacza mnie mnóstwo kochających ludzi. Także poza moim domem. Życzę Ci tego samego. PS. Dobrze że Leonardo nie potraktował Was jak zagubione 5 złotych.
 
Alison
Alison - 2013-11-21 23:34
"Świadectwo" Dokładnie,zgubić można 5zł a nie osobę-dorosłą powtarzającą na każdym kroku "nie traktujcie mnie jak dziecko" To oczywiscie PARAFRAZA nie cytat.
Puenta: Kto nie maszeruje ten ginie .... ;)
 
Trzecia dziewczyna
Trzecia dziewczyna - 2013-11-22 10:54
Brawo dla zdobywców. :) Po trupach do celu. Zaiste oboje jesteście niezwyciężeni w słowie i czynie. Nie ma to jak żyć filozofią ludzi ze świata. Twój cytat Alison świadczy o twoim nastawieniu do mnie. To tylko potwierdza, to co zauważałam już wcześniej na wyjeździe, że jesteście oboje egoistami. Dowiedzcie się raczej jakie są zasady grupowych wypadów w góry a potem się zastanówcie nad sobą. Jesteście oboje pyszni. Więcej pokory. Zresztą czekająca dziewczyna na was osoba mówiła o tym na wyjeździe, ale pycha nie pozwalała słuchać Zdobywcy. Powodzenia w życiu z waszą światową mentalnością. Ciekawe jak daleko was zaprowadzi. Pozdrowienia!
 
Alison
Alison - 2013-11-22 22:14
Dziękuję za brawa :) - M. Hmm jesteś trupem? Nie wiedziałam... Jestem egoistką, jestem pyszna /powiedział ideał/ A czy wiesz,że NIE MASZ prawa mnie oceniać?tym bardziej jesli uważasz się za osobę wierzącą.Utożsamiasz się z trzecią dziewczyną?-dobrze,że nie ze mną.Z postawą "ja i ludzie ze świata" spotkałam się kiedyś w jednej z sekt i BRZYDZĘ się taką postawą,ponieważ staram się dobrze traktować ludzi bez względu na to do jakiego kościoła należą lub nie należą... A ja ci zyczę M.- dorośnij !
 
oboski
oboski - 2013-11-24 20:01
Trzecia Dziewczyno: bardzo Cię proszę nie kontynuuj tutaj wojny religijnej, której nie udało Ci się wszcząć w Albanii dzieląc świat na was i ludzi ze świata. Mentalność zależy od wyznania ale i od kultury, w której się wyrasta. Ale czy my aż tak bardzo się różnimy? U nas zdarzają się np. pedofile więc przyznaj się i do waszych niedociągnięć - wszak wszyscy jesteśmy ludźmi tylko i wierzymy w tego samego Boga.
A jeśli jesteś zainteresowana naprawdę tym jak daleko nas "to" doprowadzi to po prostu załóż sobie tu konto i dodaj mnie do obserwowanych.
PS
W Twoim wieku to wypada już być dorosłym...
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 122 wpisy122 247 komentarzy247 2456 zdjęć2456 24 pliki multimedialne24
 
Moje podróżewięcej
27.10.2014 - 14.11.2014
 
 
16.01.2011 - 16.02.2011