Geoblog.pl    oboski    Podróże    Kosovo je Srbija - takie jest moje zdanie    Jesteśmy otoczeni czyli KFOR i dwa monastery
Zwiń mapę
2013
24
lip

Jesteśmy otoczeni czyli KFOR i dwa monastery

 
Kosowo
Kosowo, Deczani
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 892 km
 
Noc była lekko mówiąc chłodna...
Obudziło mnie brzęczenie miliardów pszczół. Okazało się, że wioseczka obok której postawiliśmy namiot dostarcza chyba połowy miodu na Bałkanach. I wszystkie pszczoły z setek uli zbierają nektar z drzew dookoła namiotu. Ale mimo to bardzo miła pobudka. W nocy kradli drewno niedaleko nas. Bo kto normalny przyjeżdża na światłach a ładuje po ciemku?
Śniadanie na trawie i powrót przez dziury do widoków.
Udało się wrócić na asfalt a trudności były większe bo już maszyny budowlane i inni kamikadze dróg wrócili na trasę. Ale jak zwykle moje trudy i wysiłki zostały wynagrodzone wspaniałymi widokami. Cały kanion ma 25 km długości i jest jedną z najciekawszych atrakcji turystycznych regionu Kosowo. Większość drogi w dole rzeki Peczka Bistrica, gdzie nad jezdnią górują strome ściany skalne jest zaasfaltowana. Dopiero w części górnej doliny tam gdzie się ona rozszerza i ukazuje rozległe widoki są drogi gruntowe ale już coś z nimi robią, żeby zajeździć autami co jeszcze zostało nie zajeżdżone. Powoli zacząłem zjeżdżać w dół w stronę Peczu co kilka minut zatrzymując się w celu podziwiania widoków z łącznym utrwalaniem ich na matrycy CMOS (efekty prezentuję poniżej).
Jest też kamienny most z XVII w. restaurowany w XX na "częściach oryginalnych".
Po wyjeździe z kanionu chciałem znaleźć klasztor Peczką Patrijarsję bo miał być u wylotu doliny ale znalazłem tylko jakieś obwarowania z drutu kolczastego i wojsko przy transporterach. W mieście jednak znaki uparcie prowadziły ku dolinie. Nie ma rady trzeba pytać miejscowych. Potwierdzają kierunek. Aż w końcu jeden gość stwierdził, że tylko zapakuje na auto kilka skrzynek i nas zaprowadzi. Po 2 minutach jechaliśmy przez Pecz uparcie w stronę doliny. Zatrzymał się i pokazał: tam za 100 m. W dalszym ciągu nie widziałem nic poza drutem na murze. Gościu wsiadł w auto i podjechał do żołnierzy. Pogadał z nimi i powiedział, że możemy wjechać. Okazało się, że cały teren klasztoru - serbskiej enklawy wśród Albańczyków - strzegą żołnierze słoweńscy przed agresją ze strony obywateli Kosowa. Zostawiłem paszport, dostałem przepustkę-identyfikator i wjechałem na teren klasztoru. Tam znów przejął nas wojak i wprowadził na teren ogrodów. Kazał czekać bo poszedł po siostrę Marikę. Ale jakoś tak nie mógł jej znaleźć. Widać było, że próbował się rozerwać, bo chciał jednocześnie porozmawiać z siostrą i wrócić na posterunek. W końcu pozwolił nam pochodzić po terenie klasztoru z wyjątkiem kościoła. A siostra Marika jadła obiad. Wśród ogrodów rośnie chyba najstarsze a na pewno najbardziej rozłożyste drzewo morwowe jakie widziałem na świecie. A już na pewno z najsmaczniejszymi owocami. Napis przy drzewie zabraniał tylko wchodzenia na nie - spożywania już nie. Sok lał mi się po łokciach. Koniec końców został do obejrzenia tylko kościół. Weszliśmy. Siostra Marika była w środku ale zapytawszy się czy chcemy przewodnika po wnętrzu z radością usłyszała że damy sobie radę sami, więc zajęła się plotkami z drugą siostrą i nie pozwoliła tylko fotografować. Sam budynek kościoła do 2008 roku miał kolor naturalnego kamienia. Przemalowanie go na obecny zajebisty kolorek wzbudziło wielkie spory nie tylko wśród naukowców. Klasztor został założony w XIII w. Był przez wieki siedzibą serbskich patriarchów i arcybiskupów.
Skoro ona jadła to my też chcemy. Wróciliśmy do Peczu. Rozmówki polsko-albańskie w wykonaniu dziewczyn zaowocowały 4 porcjami makaronu z serem zamiast takimiż dwoma i dwiema pizzami. Ale jedzenie jest jedzenie. Zwłaszcza jak kosztuje 3,5 euro.
Po obiadku espresso i dalej w drogę. Następny cel: monaster Visoki Deczani. I podobnie jak poprzednio-tylko, że otoczyli go włoscy żołnierze. Tym razem już wiadomo o co chodzi. Ten klasztor jest męski i tu można robić zdjęcia wewnątrz. Jest największy na Bałkanach, założony został przez króla Stefana Dečanskiego w 1327 roku. Zbudowany z marmuru w kolorach jasno żółtych i różowawych. Wewnątrz ponad tysiąc fantastycznych fresków i oryginalne ikonostasy z XIV w. Sam bym tego pilnował...
I to by było na tyle w części do której się odnosi tytuł całego bloga. Czas na meritum wyprawy czyli Albanię. Ruszam w stronę.



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (29)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (8)
DODAJ KOMENTARZ
Ola
Ola - 2013-07-30 16:47
tez tak można ,usmiechac sie na cmentarzu i jeszcze krzyz ,ktory jak zawsze jest podporą ,dosłownie ...Inna rzeczywistosc ,jakbys oddalił sie w kosmos ,kosmos doznań
 
Ola
Ola - 2013-07-30 16:48
Czyzby juz blisko celu?-a czym ,lub kim on jest?
 
Lidka
Lidka - 2013-07-31 21:46
Komentuję zgodnie z zaleceniem :-) Miejsca śliczne; Ale większe uznanie budzi u mnie Twoje zaangażowanie w tu-tworzenie. Fajnie.
 
Maja
Maja - 2013-07-31 23:51
zdjęcia jak zawsze piękne, zazdroszczę tego poznawania świata :)
pozdrawiam
 
Ania
Ania - 2013-08-01 08:48
Melduję iż obserwuję ;-)
 
brat
brat - 2013-08-12 14:34
To w końcu jakie było to drzewo? Inne na blogu inne w podpisie pod zdjęciem. A może juz coś (lub w coś) walnąłeś ;)
 
oboski
oboski - 2013-08-12 16:21
Brat:
poprawiłem - gratuluję wnikliwości
 
mirka66
mirka66 - 2013-08-12 18:30
Cudenka !!!
 
 
zwiedził 10% świata (20 państw)
Zasoby: 122 wpisy122 247 komentarzy247 2456 zdjęć2456 24 pliki multimedialne24
 
Moje podróżewięcej
27.10.2014 - 14.11.2014
 
 
16.01.2011 - 16.02.2011