Mechanik stanął na wysokości zadania i oddał auto około 12-ej. Niestety musiałem jeszcze pozałatwiać swoje nowe sprawy zawodowe i w ten sposób zebrałem resztę towarzystwa na wyjazd dopiero około 18-ej. Niemniej auto połknęło cały bagaż - za bardzo nawet nie siadło i ruszyliśmy. Przez Zwardoń, Budapeszt, Suboticę.
Noc minęła na spokojnej jeździe, gazu nie brakło, drogi nie pomyliłem.