Lot do Wa-wy tylko śmignął, plecaki dojechały razem z nami (całe). Po Mateusza przyjechali znajomi i oczywiście podwieźli mnie na dworzec. Dzięki !!!
Tylko, że tam okazało się, że pociąg mam po północy albo kilka przesiadek. Oba warianty miały jedną poważną wadę. Nocną podróż. A ja już tak byłem padnięty powrotem, że stanowiłem bardzo łatwy kąsek ( a raczej moje bagaże) dla złodziei czekających na śpiących podróżnych. Na szczęście zaraz był pociąg do Koluszek a tam mogę zawsze liczyć na wikt i opierunek u starych znajomych, którzy też jak ja wiedzą co to podróże...